sobota, 3 maja 2014

Rozdział 1

– Sherlock, twój telefon dzwoni od dobrych pięciu minut, a ty nie raczyłeś jeszcze go odebrać? – zapytał John Watson.
– To Gavin – odparł detektyw nie ruszając się z kanapy.
– Greg – sprostował jego przyjaciel.
Sherlock prychnął.
– Greg czy Gavin. Co to za różnica. I tak nazywa się Lestrade. Pewnie jakaś nowa sprawa.
     John nie widząc żadnego zainteresowania ze strony Sherlocka, sięgnął po jego telefon i odczytał wiadomość, która właśnie przyszła.
Porwano Elizę Grey. Nagła sprawa. Przyjedź szybko. GL – głosiła wiadomość.
– Porwano Elizę Grey – powiedział John. – Mamy szybko przyjechać.
– Och, jedź sam. Mam sprawę do rozwiązania – Sherlock złączył dłonie i przyłożył je do ust.
Jego partner wywrócił oczyma, sięgnął po kurtkę wiszącą na wieszaku i wziął telefon ze stolika.
– Odbieraj, gdy będę do ciebie dzwonić – rzucił i wyszedł.

* * *

     Eliza Grey. Dziewiętnaście lat, urodzona dziewiętnastego grudnia w Londynie. Matka, Anabell Grey, z domu Prince, pracuje w galerii sztuki, ojciec, James Grey jest biznesmenem. Dziewczyna chodzi do szkoły artystycznej. Brak rodzeństwa. 
Tak głosiły akta porwanej. Z tego, co John się dowiedział, porwano ją wczoraj wieczorem, matka zgłosiła zaginięcie córki zaraz po tym, gdy tylko wróciła ze służbowego wyjazdu.
– Czy wiadomo coś więcej? Może ktoś widział, kto ją porywał – zaczął wypytywać John.
Lestrade pokręcił głową.
– Niestety, nikt nic nie widział. Matka zorientowała się, że ktoś musiał porwać jej córkę, gdy zobaczyła nóż i szmatkę nasączoną substancją służącą do usypiania. Porywacze zostawili też wiadomość.
     Inspektor podał Johnowi kawałek papieru złożonego na pół.
Znajdziecie ją, gdy wezwiecie Sherlocka Holmesa.
Mężczyzna przeczuwał, co może być napisane.
– Obawiam się, że nic nie będzie w stanie ruszyć dziś Sherlocka z domu. Podobno ma jakąś sprawę do rozwiązania – John nie krył swojej irytacji.
Lestrade westchnął.
– No to będziemy musieli poradzić sobie sami, bez niego.
– Najwidoczniej. Więc, od czego zaczynamy?
– Od miejsca porwania.

* * *

     Gdy John razem z inspektorem i jego oddziałem, znaleźli się na ulicy, na której mieściło się mieszkanie państwa Wood, Lestrade jako pierwszy zadzwonił do drzwi. Przez dłuższy czas odpowiadała mu cisza, więc dał znak, aby otworzyć je policyjnym sposobem.
     To, co znaleźli w środku, było straszne.
Na kanapie, która stała na środku salonu, usadzone były ciała rodziców Elizy. Ręce i nogi mieli skrępowane grubym sznurem, usta zostały zaszyte, a na ich ubraniach była masa krwi. Ktoś miał naprawdę chorą wyobraźnię.
Widok ten, przyprawiał o mdłości. John patrzył na to z lekkim obrzydzeniem. Jakim człowiekiem musiała być ta osoba, która to zrobiła?
     W sumie, przez ostatni czas, kiedy mieszkał z Sherlockiem i rozwiązywał z nim sprawy, naoglądał się wiele takich rzeczy. Nie to dla niego obcy widok, jednak nadal powodował przypływ obrzydzenia.
– Wygląda na to, że mamy kolejną sprawę do rozwiązania – powiedział Lestrade wzdychając. – Dzwoń do Sherlocka. 
John sięgnął po telefon i wystukał na klawiaturze numer przyjaciela. Mimo tego, że wyraźnie powiedział mu, że ma odbierać od niego telefon, Sherlock nie odebrał. 
– Chyba będziemy musieli poradzić sobie sami – mruknął blondyn chowając komórkę w kieszeni kurtki.
Sierżant Donovan podeszła do nich i powiedziała:
– Nie chcę tego mówić, ale twój psychopata by się teraz przydał. 
Mężczyzna zaśmiał się. 
– To łap za telefon i dzwoń do niego. Ode mnie nie odbiera.
– Nie odbieram, bo jestem już na miejscu – powiedział nowy głos. Zebrani obrócili się i westchnęli. 
– Jesteś idiotą, Sherlock – mruknął John.
– Dopiero teraz na to wpadłeś? – głos Sherlocka przesiąknięty był sarkazmem. – Co mamy?
Lestrade podszedł bliżej do ciał.
– Porwanie Elizy Grey. Matka i ojciec zostali zamordowani. Musimy znaleźć dziewczynę i znaleźć zabójcę. Prawdopodobnie, to ta sama osoba, która stoi za porwaniem dziewczyny. 
    Sherlock zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Szukał czegoś, co pomogłoby mu na szybsze rozwiązanie sprawy. 
Po chwili, podszedł do drzwi wejściowych i zaczął je oglądać.
– Nikt nie mógł wejść przez drzwi. Nie są naruszone. Okna pozamykane... – zaczął mruczeć niby do siebie, niby do zebranych. – Jedyne miejsce, przez które mogli wejść, to piwnica. Lub strych. Podejrzewam jednak, że nikomu nie chciałoby się wdrapywać na drugie piętro tylko po to, żeby kogoś zabić. Zostaje wiec piwnica. 
Mówiąc to, zaczął krzątając się po mieszkaniu. Otwierał wszystkie drzwi, a gdy trafił na te właściwe, prowadzące do piwnicy, wszedł na stopień i zapalił światło. 
    Tak jak podejrzewał, zabójca dostał się do mieszkania przez dół. Okno było tu otwarte, a na ziemi pokrytej brudem i piachem, znalazły się odciski butów. 
– Więc... Znamy miejsce, przez które dostał się zabójca. Mamy też odciski butów. No i palców. Ten idiota nie włożył żadnych rękawiczek, przez co bardzo łatwo będzie ustalić kto ich zabił. Jeśli dobrze pójdzie, znajdziemy też dziewczynę. Być może, za jej porwaniem stoi ta sama osoba, która zabiła jej rodziców. 
Sherlock był w swoim żywiole, tłumacząc w jaki sposób doszło do włamania. 
– Ale co jej wtedy powiemy? – zapytał John.
Jego partner wzruszył ramionami.
– A to, nie jest już moim problemem – rzucił i wyszedł z piwnicy.



Chciałam podziękować wam za wszystkie komentarze, które dodaliście pod prologiem. Wiem, że był krótki, takie też będą następne rozdziały. Dlaczego?
Po pierwsze, nie chcę pisać wszystkiego naraz w jednym rozdziale. Za dużo by się tego wszystkiego działo i moglibyście tego wszystkiego nie ogarnąć.
Po drugie, wolę pisać krótsze rozdziały. Nie będziecie musieli wtedy tyle czekać. ;)

4 komentarze:

  1. bardzo mi się podoba! :)
    czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także nie mam żadnych uwag. Podoba mi się Twój styl. Czekam na II Rozdział!

    Pozdrawiam
    Ress

    http://niech-milosc-zwyciezy.blogspot.com/
    http://the-first-avenger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Cię ponownie,
    I owszem rozdział krótki, aż za krótki. Ale skoro postanowiłaś, że wszystkie takie będą, to nie mam Ci tego za złe :).
    Szybko i przyjemnie się czyta.
    Rozdział bardzo mi się podoba. Zachęca też do dalszego czytania.
    Podoba mi się twój styl pisania, jest zarówno luźny i zrozumiały. Masz całkiem bogato rozwinięte słownictwo.
    Nie mam żadnych uwag.
    Pozdrawiam,
    Darkangel

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, czekam na więcej.
    Pozdrawia i życzy dużo weny,
    Gall Anonim
    http://dopoki-nie-sploniemy.blogspot.com/
    http://myszy-i-ludzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń